Autor Wiadomość
Mala34
PostWysłany: Śro 18:53, 21 Mar 2007    Temat postu:

Gratz Alojza Wink
alojza
PostWysłany: Śro 14:55, 21 Mar 2007    Temat postu:

hehe
loozik... ale naprawde bylam w big szoku i wogole <lol2>
Wink
Engel
PostWysłany: Śro 14:32, 21 Mar 2007    Temat postu:

alojza napisał:
kuzwe no zeczywiscie, ale ze mnie down xD
no komment, ale to przez te napiecie ze Qmpelami (oczywiscie one sie smieja, ze ja mam napiecie przedmiesiaczkowe xD), no, ale wybacz mi Wink


napięcie!? o lool Laughing nie no ale spoko mogłaś nie zauważyć!Razz
alojza
PostWysłany: Wto 23:53, 20 Mar 2007    Temat postu:

kuzwe no zeczywiscie, ale ze mnie down xD
no komment, ale to przez te napiecie ze Qmpelami (oczywiscie one sie smieja, ze ja mam napiecie przedmiesiaczkowe xD), no, ale wybacz mi Wink
Engel
PostWysłany: Wto 22:29, 20 Mar 2007    Temat postu:

alojza napisał:
dziekuje Engel :*
ty juz tez niedlugo nia zostaniesz Wink


^^ ha że ja nią zostane! ja jestem MODERATOREM!! lool
alojza
PostWysłany: Wto 19:16, 20 Mar 2007    Temat postu:

dziekuje Engel :*
ty juz tez niedlugo nia zostaniesz Wink
Engel
PostWysłany: Wto 15:14, 20 Mar 2007    Temat postu:

haa, świetnie, taka hmm zagmatwana sytuacja.. ale fanie

P.S alojza gratuluję zostania profesjonalistką!! Laughing
alojza
PostWysłany: Wto 12:35, 20 Mar 2007    Temat postu:

noi pisze atomówka Very Happy
widze, ze jednak cie zagonilam Very Happy cieszy mnie to Very Happy
i mimo to nie zrezygnowalas po tym jak po polnocy mi esa przyslalas, ze wszystko sie skasowalo RazzRazz
co do opa... to jestem w szoku !!!!
masakryczne...
kochająca sie para okazuje sie być rodzenstwem o.O
i dokladnie nie wiadomo czy siostrzeniec... a moze syn... albo córka... albo siostrzenica xD
mimo wszystko super Wink
Lena
PostWysłany: Wto 10:52, 20 Mar 2007    Temat postu:

Łaaaa! Zarąbiste opowiadanko! Very Happy Siostra matką, o kurde Shocked
Mala34
PostWysłany: Wto 9:59, 20 Mar 2007    Temat postu:

Nio super super Wink
Gość
PostWysłany: Pon 22:50, 19 Mar 2007    Temat postu: Powiązani krwią na zawsze...

- Mamo! Mamo! Co się stało?! Słyszysz mnie??- krzyczał przerażony Bill.
Kiedy weszliśmy do domu, Simone leżała na ziemi. Była cała blada.
Tuż obok, równie spokojnie leżała stłuczona filiżanka, której zawartość zdążyła wsiąknąć w spoczywający nieopodal beżowy dywanik. Przyglądałam się tej scenie z daleka.
- Beata, proszę cię, w przedpokoju jest telefon, zadzwoń po pogotowie!- wydał polecenie Ciemnowłosy. Nie tracąc czasu, wykonałam je.
Siedział na podłodze obok swojej mamy. Trzymał ją za rękę. W drugiej zaś drżącej dłoni trzymał komórkę. Próbował dodzwonić się do swojego brata.
- Odbierz Tom, odbierz...- powtarzał nerwowo.
Wróciłam do pokoju.
- Wysłali już sanitariuszy. Zaraz tu będą- oznajmiłam. Byłam bardzo przejęta sytuacją, ale z całych sił próbowałam uspokoić Billa, aby przez to uspokoić sama siebie. Obawiałam się, że moje nerwy mogą zaszkodzić naszemu maleństwu, które nosiłam pod sercem od trzech miesięcy.
Podeszłam do Simone. Oddychała normalnie, może puls miała trochę niższy niż powinna mieć, ale wydawało mi się, że było w miarę ok.
- Kochanie, nie panikujmy! Ja myślę, że to tylko omdlenie. Idę po krzesło. Powinniśmy położyć jej nogi wyżej głowy.
- Ani mi się waż! Nie możesz się przemęczać!- zabronił.
- Do cholery!! To, że jestem w ciąży nie znaczy, że jestem inwalidką!- krzyknęłam. Ach, cały Bill. Jak zwykle nadopiekuńczy. Po chwili kroczyłam z kuchni z krzesłem.

****

Karetka okazała się zbędna. W niedługim czasie Simone odzyskała przytomność. Jednak po tym stała się dla mnie bardzo niemiła, a ja nie wiedziałam, dlaczego. Kobieta, którą zawsze uważałam za wzór świętej, osoby o gołębim serduszku, z dnia na dzień przemieniła się w oschłą i kąśliwą wiedźmę.

****

Sobota, popołudnie.

Młode gwiazdy rocka zaszyły się w domowym zaciszu, z dala od zgiełku, wielkiego świata i kamer.
Tom i Simone siedzieli w pracowni. Starszy bliźniak Kaulitz siedział na fotelu i w ciszy pił kawę. Pani Kaulitz natomiast siedziała przy sztaludze i malowała kolejny obraz do swojej kolekcji. Wzburzone morze.
Tymczasem młodszy bliźniak Kaulitz przebywał piętro wyżej, w swoim pokoju. Leżał w łóżku i wpatrywał w biały sufit, a po jego głowie jak zwykle krążyło tysiące myśli.

- Mamo, mogę o coś zapytać?- powiedział, schodząc ze schodów. Usiadł na jednym ze stopni.
- Jasne, że możesz. Dla ciebie zawsze mam czas- odpowiedziała kobieta, odwracając wzrok w kierunku syna oraz obdarzając go ciepłym uśmiechem.
- Co jest między tobą a Beatą? Pokłóciłyście się? Ostatnio traktujesz ją jak swojego najgorszego wroga...
Zaskoczona pytaniem Simone niechcąco zamachnęła się pędzlem, tworząc wogóle niepasującą do kompozycji obrazu ciemną szramę.
- Matko, i jak ja to teraz zamaskuję??- powiedziała, zakrywając usta dłonią.
- Mamo, słuchasz mnie?- zapytał Ciemnowłosy.
Po chwili zamyślenia, kobieta odpowiedziała.
- Tak, oczywiście.
- Więc...?

****

- Simone, oszalałaś???? Co Ty mówisz??
- Nie synu, dawno nie byłam tak śmiertelnie poważna, jak jestem teraz... kochanie, wiem, że to dla ciebie ogromny szok...- powiedziała mama, próbując przytulić chłopaka. Lecz tym razem matczyny uścisk nie odniósł żądanego rezultatu. Bill odepchnął ją od siebie.
- JAK TO BLIŹNIACZYM RODZEŃSTWEM??!! NIC NIE ROZUMIEM!! WYJAŚNIJ MI TO!! - krzyczał jak opętany. Mamie głos uwiązł w gardle.
- Beata, tak jak ty i Tom, również jest moim dzieckiem...
- Co ty mówisz?! Mamo, to nie jest śmieszne, przestań żartować!!- wyprowadzony z równowagi dwudziestolatek przestał kontrolować swoje zachowanie. Nie chciał wyładowywać swojej agresji na ludziach, więc chwycił wazon stojący pod ręką i zaciskając z nerwów wargi rzucił nim o ścianę. Znajdujący się w środku bukiet stokrotek w jednej chwili rozsypał się, tracąc cały swój urok.
- Bill, uspokój się do cholery!!!!- krzyknął na swojego brata Tom- Co ty najlepszego wyprawiasz????!!!!
- Wyp****laj stąd, gadam z matką!!- młodszy Kaulitz wskazał palcem na drzwi. Mało by brakowało, a między braćmi wywiązałaby się bójka.
- CHŁOPAKI USPOKUJCIE SIĘ!!!- krzyknęła Simone przez łzy. Usiadła na kanapie i bezradnie ukryła twarz w dłoniach. Jej długa do ziemi sukienka mięko spływała po brzegach sofy. Blond kosmyki opadały na czoło. Była roztrzęsiona.
- Mamo... już dobrze, tylko spokojnie...- dosiadł się do matki "starszy" syn i przytulił. Jednak "młodszy" syn pozostał nieugięty. Stanął obok kominka, założył dłonie na ramiona i czekał na jakiekolwiek wytłumacznie... wyjaśnienie... wciąż łudził się, że to, co mówiła mama jest kłamstwem albo koszmarem. Jedyną oznaką jego skruch stał się wzrok wbity w dywan.
- Bill... Tom... jestem wam coś winna...- rozpoczęła Simone. Jąkając się i połykając co drugie słowo wydukała:
- Beata... Beatka... Ona... jesteście naprawdę złączeni więzami krwi...
Jesteście najprawdziwszym rodzeństwem, jak jedno z wielu na świecie... cała trójka z was jest rodzeństwem... bliźniaczym rodzeństwem...
- łzy jak rzeka płynęły po jej policzkach. Jak dotąd delikatny głos artystki, zmienił się nie do poznania. Doszła chrypa...
- Jak to??- ze zdziwieniem spojrzał na nią Tom- przecież nawet nie jesteśmy do siebie podobni!!
- Moja ciąża była jak anomalia, a Beata była jej dosłownym świadectwem...- ciągnęła, pocierając nerwowo dłonie- nie jest to dokładnie wyjaśnione przez naukę... nie wiem, dlaczego nie urodziła się bliźniaczką jednojajową, tak jak wy... na świecie jest bardzo mało takich przypadków...
- Ale mamo!!- odezwał się Bill- a nazwisko?? Miejsce urodzenia?? Zamieszkania?? Dane osobowe??? Skąd wiesz, że akurat ona jest twoją córką??
- Bill, kochanie... kiedy dowiedziałam się, że was urodzę, miałam zaledwie 15 lat... i tak cud, że wy nie wylądowaliście w sierocińcu! Moi rodzice, a wasi dziadkowie, zgodzili się pomóc mi w wychowywaniu waszej dwójki i traktować, jak własne dzieci, jednak trójka byłaby zbyt wielkim obciążeniem dla nas wszystkich... musieliśmy któreś z was oddać do adopcji i padło na Beatkę...

Bill z niedowierzaniem kiwał głową. Zaciskał pięści z bezsilności.

- Ale do licha, po co mi to mówisz?? Chcę tylko wiedzieć, dlaczego uważasz, że moja dziewczyna jest też moją siostrą??!!
- Beatka mając 3 miesiące została zaadoptowana przez polską rodzinę. Do końca życia go nie zapomnę. Nie zapomnę, w czyje ręce oddałam swoją córkę...- tłumaczyła dalej coraz spokojniejsza Simone. Wyglądała, jakby jej dotąd wrzejące niczym wulkan emocje powoli zamieniały się w całkowitą obojętność- Bill, pamiętasz dzień, w którym przyprowadziłeś ją do domu? Do nas?

Ciemnowłosy w jednej chwili zaczął odtwarzać wydarzenia ostatnich tygodni. Tak... to wtedy, kiedy chciał ją przedstawić mamie i Jorgowi... Bali się ich reakcji... Co powiedzą, kiedy się dowiedzą, że ich niespełna 20-letni syn zostanie ojcem...?
-Tak, pamiętam doskonale.- powiedział- ale co chcesz przez to powiedzieć?
- Miała na sobie niebieską koszulkę na ramiączkach. Zauważyłam na jej ramieniu znamię... charakterystyczne dla nas wszystkich z rodu Kaulitz... Ty też je masz... i Tom... i ja... To nazwisko i to znamię... Razem wzięte...

Bill pamiętał tamten dzień. Leżeli na kocu, na trawie, za miastem. Śmiali się... żartowali... marzyli... planowali... przytulali... całowali... kochali... To wtedy zostało poczęte ich dziecko. Zauważył wprawdzie charakterystyczne znamię- identyczne jak ma on- ale nie uważał tego za istotne... żył chwilą.

- Nie no, dla mnie tego już za wiele- powiedział, energicznie odpychając się od ściany. Porwał swoją kurtkę z wieszaka i otworzył drzwi... pod którymi stałam ja. Chciałam się przywitać, lecz Bill tylko rzucił przelotne "cześć" przez ramię i wybiegł z domu.
Przez chwilę stałam jak wryta. Tym bardziej, że zaraz zobaczyłam wybiegającego za nim Toma:
- Bill, zaczekaj!! Wszystko się ułoży!!- wołał. Młodszy Kaulitz tylko posłał mu tylko spojrzenie zza swojej długiej, ciemnej grzywy, wyszeptał, jakby sam do siebie: "chrzanisz... już nic nie będzie ok..." i pobiegł przed siebie.

Wciąż stałam zaszokowana pod drzwiami. Pogładziłam się delikatnie po lekko zaokrąglonym już brzuszku, potem skuliłam się przy drzwiach i zaczęłam cicho szlochać. Chłopak w dredach zauważył to. Przykucnął koło mnie.
- Beatka, chodź na górę- powiedział smutno- zaraz wszystko wróci do normy...- przytulił mnie i zaniósł do pokoju Billa. Zaproponował herbatę.
Zawsze mogłam na niego liczyć. Był moim przyjacielem. Traktowałam go jak brata... być może dlatego, że podświadomie wyczuwałam, że jest moim bratem?

Bill poczuł, że nie daje już rady. Jedzie na wstecznym. Gnając bez celu przed siebie trafił do jakiejś stadniny. Wypożyczył konia i galopował najszybciej jak tylko potrafił. To zawsze go uspakajało. Jego łzy splotły się ze łzami nieba. Delikatna, oczyszczająca myśli mżawka niebawem zamieniła się w burzę.

- Boże, dlaczego ona?! Dlaczego? Dlaczego Beatka?? Moja dziewczyna po tylu latach okazuje się być moją siostrą?? Matka mojego dziecka jest jednocześnie moją bliźniaczką!!?? Kim dla mnie będzie to dziecko?? Synkiem czy siostrzeńcem?? Córką czy siostrzenicą??!! Dlaczego mi to robisz, Boże?? D L A C Z E G O ???????!!!!!!!!!!!- wydarł się najgłośniej jak tylko umiał. Zaraz otrzymał odpowiedź od sił wyższych... na niebie pojawiła się ogromna, groźna błyskawica. Przerażony koń stanął na tylnych łapach, zrzucając chłopaka ze swojego grzbietu. Ten uderzył głową o kamień. Wokół pojawiła się kałuża krwi...





Arrow Notka dedykowana zostaje mojej kochanej Atomówce, która zagoniła mnie wczoraj do napisania jednoczęściówki i natchnęła wiarą w siebie Very Happy Wiem, że pewnie nie wszystkie fakty tutaj zawarte będą zgodne z realiami (nie wiem, jak to jest z tymi ciążami, serio {lol2} ale wybaczcie początkującej pisarce, mającej niewielkie doświadczenie w tym fachu xD), ale starałam się... mam nadzieję, że się spodoba Smile A nawet jeśli się nie spodoba... cóż, piszcie co myślicie Smile I zapraszam na www.taka-tylko-ja-i-oni.mylog.pl- tam jest troszkę weselsze opowiadanko Wink

Trzymajcie się :*

Beatka Very Happy
(Kurde, chyba tak długo siedziałam, że mnie wylogowało ;/ i dlatego nie pisze, że ja to ja ;/)

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group